"Bezdroża"+dobre wino+ukochana osoba=wspaniały wieczór. Polecam
"Jeszcze mi wina nalej,
sobie i mnie,
jeszcze, jeszcze.
Trzeba zapomnieć lata dobre i złe,
zgubić je w szklance na dnie.
Jeszcze mi wina nalej,
pijmy bez słów,
jeszcze, jeszcze.
Trzeba zapomnieć tyle zdarzeń i snów,
zgubić, by znaleźć je znów."
A mnie się nie podobał. Komediowo zawodzi, żarty Jacka są troglodyckie, nie to, że niesmaczne, ale po prostu głupie, infantylne. Humor sytuacyjny prawie nieobecny. Jako melodramat film też wypada bardzo przeciętnie, nie przeżywa się go empatycznie czy emocjonalnie.
Najciekawsze są te sceny, gdy bohaterowie opowiadają o winie, reszta jest byle jaka. Ale to być może brak ukochanej osoby przy moim boku spowodował, że to nie był wspaniały filmowy wieczór ;)
Fajny film, podobał mi się motyw podróży szlakiem winnic dwóch przegranych ludzi - aktora który się nie spełnił i pisarza który jest przegrany w życiu osobistym i zawodowym. Dobre role Giamattiego i Thomasa Haden Churcha (gościa kojarzę tylko z sitcomu "Skrzydła"). Dla mnie ten film ma nutę oryginalności i myślę że jeszcze kiedyś do niego wrócę.